Taki jestem.
Jestem na początku jak odpalony papieros,
Dodaje mocy i przyjemności...
Lecz chwila jest krótka,
Wraz z końcem papierosa przeistaczam się w peta.
Śmierdzący, nikomu niepotrzebny,
Tlący się ostatnim żarem,
Dogasam nad białą popielniczką,
Aż dym przestaje lecieć.
Nie odradzam się zbyt szybko,
Trwa to z reguły kilka solidnych minut, Gdy dla kogoś innego znów staje się chwilową przyjemnością.
Znów płonę, znów roztaczam dym...
Tak duszący i niebezpiecznie trujący
Infekuje kolejny organizm...
Nie przemijam nigdy na trwałe, Ale też zapotrzebowanie na mnie jest coraz bardziej chwilowe.
Na moje nieszczęście, palenie przestaje być modne.





