Ballada o Rock and Roll-u czyli Miłość, Wóda i Seks
"Ballada o Rock and Roll-u czyli Miłość, Wóda i Seks"
Całe życie po prostu się bawię...
Kobiet tyle, że trudno spamiętać
Piłem w Poznaniu, na Pradze w Warszawie
A większości miejsc, wole nie pamiętać
Kształciłem w Krakowie i w przepięknym Gnieźnie
Choć o pewnych rzeczach, mówić nie chcę wcale
Kochałem w Kaliszu i na Starym Mieście
Lecz tak na prawdę, nigdzie nie zostałem
Słyszałem o sobie: gnój bez ludzkiej twarzy
Choć na samym początku, zwą mnie raczej Bogiem
Mam córkę Nadię i syna bez twarzy
A głupota ludzka, nazywa mnie wrogiem
Nie jestem normalny - takimi pogardzam
Nie lubię hołoty, co obraża książki
Ja szukam sensu, w tym co mnie otacza
Ja kocham, po prostu, być człowiekiem wolnym
Nie jestem normalny - takimi pogardzam
Nie lubię hołoty, co obraża książki
Ja szukam sensu, w tym co mnie otacza
Ja kocham, po prostu, być człowiekiem wolnym
Więc jeśli możesz, Czytelniku Drogi
Pamiętaj na trasie, nie mierzyć mnie miarą
Nie jeden próbował i pogubił drogi
Dla nie jednej byłem, zbrodnią złą... I karą
P.S
Kto ma pewność tego, że życie istnieje
Niech na tym padole, żyje tak jak chce
Ja dla siebie wolę...bo życia nie zmienię!
Wiarę, wódę, seks!