ZDROWIENIE odc. 7
Wróciłem właśnie z najdłuższego mitingu w mojej dotychczasowej karierze. Większość była nim zachwycona, ja niekoniecznie. Czułem się podirytowany, może czasem nawet zły, że tam siedzę. Poczułem znajome mi uczucie wyższości i od razu uświadomiłem sobie, że to choroba właśnie przypuściła atak. Nie ma dla mnie bardziej oczywistego sygnału niż poczucie, że mnie to nie dotyczy. Mówią nie do mnie lecz koło mnie. No i tu właśnie tkwi pułapka. Jednym z największych i najbardziej potrzebnych uczuć w terapii jest poczucie wspólnoty losów, które nie wątpliwe łączą jej członków. Przeświadczenie, że każdy z nas miał bardzo podobnie w życiu jeśli nie tak samo. I to pomaga złapać mi kontakt z tymi osobomi. Utożsamiać się z tym, co mówią i odnajdywać w tym, sens dla siebie. Gdy o tym zapominam błądze, a gdy błądze zbliżam się niebezpiecznie do mechanizmów ze starego życia. Zmiana polega bowiem na ciągłej obróbce wszystkich swoich zalet i wad. Należy umieć to wykorzystać tak, by zdrowienie było procesem ewolucyjnym, a więc ciągle pozostającym w ruchu. Alkoholizm nie znosi stagnacji i potrafi ją skutecznie wykorzystać przeciwko nam samym. Stojąc w miejscu cofam się, a robiąc kroki do tyłu, wracam do tego od czego, tak bardzo pragnę uciec. Pogody Ducha.





