ZDROWIENIE odc. 5
"Daj czasowi czas... Ale do czasu"
Wielu z nas, między innymi i piszący te słowa, miało przeświadczenie, że terapia to seans magiczny, po którym następuje całkowite ozdrowienie. Biorąc pod uwagę fakt, że przeszedłem tych terapii, co najmniej kilka, a nadal piłem, trochę jednak temu przeczy. Ano niestety tak to jest. Sama terapia to jedynie wstęp, to przeczytanie prologu bez zagłębienia się w treść. Treści dostarcza nam AA jako wspólnota wzajemnej pomocy. Oczywiście to od nas zależy jaką wybierzemy drogę. Nie jestem wstanie stwierdzić, bez ryzyka, minięcia się z prawdą, że nie znam przypadków, w których ktoś utrzymuje abstynencję bez mitingów. Znam, i te osoby również mają się dobrze ale... No właśnie jest ale, które w tym przypadku polega na tym, że te osoby bardzo rzadko zmieniają siebie i swoje postępowanie. A po co, rezygnować z picia, skoro ciągle krzywdzi się ludzi swoją impertynencją czy egoizmem, z tą tylko różnicą, że TYM razem czyni się to na trzeźwo? Oczywiście zaraz w kontrze mogę usłyszeć, że lepiej być trzeźwym chamem niż pijanym degeneratem, ale wybaczcie, dla mnie to jakby synonimy. I nie upieram się, przy swoim sposobie na trzeźwość, bo nie robię nic odkrywczego. Ja tylko wdrażam w życie sprawdzone przez innym metody. No bo, po co, uczyć się na własnych błędach, skoro mogę bezboleśnie uczyć się na cudzych. "Daj czasowi czas, ale do czasu" to dla mnie nie tylko porada i wskazówka, ale i również przestroga. Jak każdy alkoholik żądam efektów od razu. Mam przestać pić tu i teraz, i tu i teraz, mam stać się lepszym człowiekiem, bo tak chcę i koniec. To życzeniowe myślenie daleko mnie nie zaprowadzi. Wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Pewnych procesów, nie da się, przyspieszyć siłą woli, w którą alkoholik tak głęboko wierzy, łudząc się oczywiście, że takową posiada. Pułapkę w tym wszystkim, zastawiła nam nasza próżność pomieszana z lenistwem. Dlatego też powstał ten drugi człon naszego sloganu, czyli "do czasu". Odwlekając wszystko w czasie narażamy się bowiem na stagnację, a ta jest równią pochyłą do zapicia. Niestety wszystko trzeba semu wyważyć, i ułożyć to tak w czasie i świadomości, żeby do siebie pasowało. Tylko systematyczna praca nad samym sobą, da nam trwałą zmianę zachowań i poprawi nasze życie. Rzucić picie jest stosunkowo łatwo ale zmienić pijane życie i myślenie jest o wiele trudniej. A tylko to zapewni szansę na trwałą abstynencję, która nie będzie abstynencją zauważalną ale normalnym życiem bez piętna przymusu. Pogody ducha.





