ZDROWIENIE odc. 4
Najgorzej radzę sobie ze skokami nastrojów. Są tak nie kontrolowane, że próba ich skoordynowania graniczy z cudem. Z euforii, która zapewnia wręcz narkotyczny stan do depresji, która powinna być leczona farmakologiczne, a niestety nie może być, z przyczyn wiadomych osobie uzależnionej. Początkowo ZDROWIENIE ma to do siebie, że nawet najmniejszy element funkcjonowania ma ogromne znaczenie dla utrzymania abstynencji. Wszystko staram się robić książkowo ale sama wiedza czasem niestety nie wystarcza. Uczę się słuchać ludzi, za każdym razem staram się zamienić miting w przeżycie niemal duchowe. Czerpie z tego co bezpłatne, bo przecież pozornie takie jest właśnie uczestnictwo w AA. Piszę pozornie bo przyjdzie taki czas, kiedy i ja będę dawał coś od siebie innym, młodszym uczestniką naszego ruchu. Coś czego właśnie się uczę... Jak nie pić. Mimo wszystkich przeciwności losu na początku mojej drogi, tylko to się liczy. Nie ma bowiem sensu wdrażanie programu 12 kroków, na tym konkretnym etapie. Powód jest banalny, nie jestem na nie gotowy. Nie rozumiem ich jeszcze, na tyle by je wprowadzać we własne życie. Mam nadzieję, że czas pokaże mi drogę do ich realizacji. Z rzeczy pozytywnych zbliża się mój czwarty miesiąc abstynencji, a więc zaczynam po mału rozumieć co się z czym je. Nie jestem dumny, raczej niepoprawny. Ponieważ zaczym mieć niebezpieczne myśli o tym, że coś dane jest mi raz na zawsze. Nic bardziej mylnego. Bez codziennej pracy nad sobą i bez uczestnictwa w ruchu AA, z czterech miesięcy nie picia, bardzo szybko może się zrobić roczny ciąg, który byłby najbardziej destrukcyjny ze wszystkich dotychczasowych. POGODY DUCHA.





