Rozmowa ze Szklanką Anką
Że pomimo przeszłości i tak połamie mi kości
Zapytałem więc szklanki jak daleko do Anki
Ale zapadła cisza i jakiś smutek zawitał
Potem powstał strach, ile mogę być wart?
I zaraz zagrała libacja, ucząc kroków do tańca
A w głowie obraz kobiety, mocno zniszczonej, niestety...
I zaraz zagrała libacja, ucząc kroków do tańca
A w głowie obraz kobiety, mocno zniszczonej, niestety...
Pytam więc znowu szklanki, czy teraz bliżej do Anki?
Nastała ponowna cisza, a z nią prawda się zbliża
Że zawsze bliżej do Anki, niż szklanki
Przyjąłem to uliczne słowo, prawie za prawdę nową
Ale Jej zrozumienie, pochłonie moje istnienie
I można mówić, co się chcę o Ance... (radzę ostrożnie)
Bo tej głębi i pełni, nie rozświetlą żadne pochodnie
Bo tej ciszy i skrycia, nikt nie zrozumie za życia
Tam najgłębiej schowana, chcę znów przetrwać do rana
PS
Ciężko o Tobie pisać...Ty jak pęknięta klisza
Nie chcesz się dać posklejać
I jak pijana breja, uważasz się za nic...
Chciałbym aby choć jeden znany mi człowiek...
Przypominał to niby "NIC"... Choćby w połowie!
Że zawsze bliżej do Anki, niż szklanki
Przyjąłem to uliczne słowo, prawie za prawdę nową
Ale Jej zrozumienie, pochłonie moje istnienie
I można mówić, co się chcę o Ance... (radzę ostrożnie)
Bo tej głębi i pełni, nie rozświetlą żadne pochodnie
Bo tej ciszy i skrycia, nikt nie zrozumie za życia
Tam najgłębiej schowana, chcę znów przetrwać do rana
PS
Ciężko o Tobie pisać...Ty jak pęknięta klisza
Nie chcesz się dać posklejać
I jak pijana breja, uważasz się za nic...
Chciałbym aby choć jeden znany mi człowiek...
Przypominał to niby "NIC"... Choćby w połowie!





