Rozmowa z N.ormalnością.
Telefon milczy, i nie wiem
co dzieję się ze mną
Przecież milczał
wcześniej, a jakoś nie było mi źle
Ale teraz milczy na
poważnie, i to z całą właściwą sobie perfidią!
Milczy, a w tej ciszy jest
coś niebezpiecznego... niebezpiecznego dla mnie
Wyjaśnij mi proszę co
mam teraz zrobić?
Zabrać, porwać czy kazać
doprowadzić za ręce?
Przecież niechęć nie
toleruje swojej przyjaciółki siły
I oddaję agresorowi
zawsze ze zdwojoną mocą
Za delikatna jest Pani na
przemoc
Zresztą kto chciałbym
więzić anty - kobietę, i zaprzeczenie wszystkiego
Niech mi Pani wybaczy, czasem pierdole głupy
Szczęście pojmuje bez
przymusowej woli, od której muszę odpocząć
Mam wielką ochotę
Panią wydrzeć, lecz to myśl o Pani od tego mnie chroni
Jak podeptać kwiat, który
jeszcze do końca nie zakwitł?
Jak roślinę pod
specjalną ochroną, nakazałem sobie traktować o Pani
Może i mylnie... lecz za często
nie spotykam swych kopii
Telefon milczy, gdy ja
wystukuję te litery, milczy zabójczo skutecznie
Tylko cienka granica
dzieli normalność od szaleństwa, a miłość od absurdu
Co ja Pani powiem? Cześć
przyjechałem, wpadłem, miałem po drodze?
Może i jestem śmieszny
ale w swej śmieszności zasługuję na pewien specyficzny szacunek
Desperacją nie jest bowiem bronią słabych lecz przestraszonych chorobą, która ich zabija
To do mnie należy wybór
jak z Panią rozmawiać
Powiem Witaj... a jeżeli
to nie wystarczy,
Założę maskę znaną
tylko mnie samemu.
A szczęścia i zwycięstwa pozbawić mnie już może jednie śmierć...
Nikt przecież nie sądzi zwycięzców
Ale oni sami nie maja prawa do zawłaszczeń
Człowiek musi zrozumieć, że nie kocha się siłą
Bo wtedy poczucie miłości staje się wątpliwe
A dogmat traci wrażenie piękna.
Nikt przecież nie sądzi zwycięzców
Ale oni sami nie maja prawa do zawłaszczeń
Człowiek musi zrozumieć, że nie kocha się siłą
Bo wtedy poczucie miłości staje się wątpliwe
A dogmat traci wrażenie piękna.
Więc przepraszam za wszystko swoja N.ormalność
To mnie samemu brakuję pewnej głębi.
To mnie samemu brakuję pewnej głębi.





