Moje smutne miasto
„Moje smutne miasto”
Moje rodzinne miasto to zgliszcza
Pośród domów, marketów i aptek
Siedzi pewien od dziś rezerwista
I się trzyma za kable
Na Wrocławskiej debilne „Penery”
Głośna muza w rozpieprzonym maluchu
Tak się chłopak dorabia „wenery”
A dziewczyna, śladów na brzuchu
Amfiteatr, zarósł ponad miarę
Bo się władza czepia wszystkiego
Ja w tym miejscu, nie raz wino
chlałem
Nie żałuję, dzisiaj niczego
Moje miasto jest jak jego ludzie
Bardzo smutne, pozbawiona sumienia
Tu się żyje, tak jak się idzie po gruzie
Tylko tutaj, droga nic nie zmienia
Ja pamiętam, czasy nieco lepsze
Kiedy wspólnie, razem z przyjaciółmi
Stwierdziliśmy, że nikomu się nie
chcę
Szukać sensu w próżni.





