Opowieść mądrego o życiu głupiego...



„Opowieść mądrego o życiu głupiego”


Kiedy piekło chłód zamrozi
I gdy w serce ogień wchodzi
Człowiek pozostaje sensem
Złym wyznawcą, co chce więcej

Lecz czy można między ściany
Wkładać rozum niezrównany
Który w świecie nie ma równych
Irytacji stanów trudnych

Tak to właśnie moi mili
Debiliści świat kształcili
Tworząc nową niezrównaną
Głupią masę ludźmi zwaną

I nie dziwi mnie nic wcale
Że to pisklę bardzo małe
Głupsze rośnie od orzecha
Na którego przyszłość czeka

Więc dziś płaczę nad rozlanym
Mlekiem ściętym i wylanym
Że głupoty nic nie zmaże
Nie pomogą tu pisarze

Bo i czytać między wierszy
Nie potrafi pierwszy lepszy
Który cztery z bólem klasy
Skończył dla zrobienia masy

A z tępotą moi mili
To już nie raz świat gwałcili
Inteligent – wykładowca
Czyli wykształcona owca

Co obżarła się po uszy
Pseudo nauk z kapeluszy
Gdzieś zerżniętych prawd odkrytych
Nauczonych i wyrytych

Zmierzających do pokrycia
Swoich rojeń w świetle życia
Tak niechcianych przez słuchaczy
Bo to dla nich nic nie znaczy

Więc zmierzając do swej puenty
Towarzyszu nie przeciętny
Zrozum w końcu, że już czeka
Niepoznana wiedza człeka

Który nazwał się kokietą
Wyrzuconym gdzieś ascetą
Tym proszącym Cię wyraźnie
Byś sam myślał tak doraźnie

A nie stracisz nic z wielkość
Wzmocnisz wiedzy swojej kości
I posiądziesz w sobie chwałę
Bycia wielkim - doskonałym

TOP 10